W tym roku zdecydowaliśmy wraz z kolegami, że ze względu na sytuację jaka panuje obecnie na Ukrainie nie pojedziemy na długo planowany wyjazd na Elbrusa. W zamian wybraliśmy również bardzo ciekawe i imponujące miejsce, którym jest rejon Monte Rosa w Alpach Penińskich w Szwajcarii.
Naszym docelowym szczytem był Dufourspitze 4634m.n.p.m. Po wielu przygotowaniach wyruszyliśmy 21 lipca o godz. 18:00 do Bolesławca odbierając naszego czwartego uczestnika wyprawy Roberta Grzegorzek z Wrocławia, który był z nami na poprzedniej wyprawie na Grossglockner.
Podróż przez Niemcy przebiegła w ulewnym deszczu, co opóźniło dotarcie na miejsce. Zaskoczyła nas kontrola graniczna w Szwajcarii, poproszono nas o paszporty, których oczywiście nie posiadaliśmy bo niby po co:)skoro granica w Szwajcarii jest w schengen. Po sprawdzeniu naszych dowodów osobistych mogliśmy ruszyć dalej. Po drodze minęliśmy kilka długich tuneli żeby móc podziwiać piękne górzyste krajobrazy. Niebezpieczna była jazda krętymi drogami. W Tasch byliśmy ok godz. 15, po czym znaleźliśmy parking w hotelu za 8 FR za dobę. Następnie wskoczyliśmy do taksówki, która kosztowała 6 FR za osobę (kolejka do Zermatt 8 FR) . W miejscowości Zermatt nie poruszały się pojazdy z ślinikiem spalinowym lecz z silnikiem elektrycznym ze względu na dbanie o środowisko. Z Zermatt pojechaliśmy kolejką na stację Gornergrand na 3000m. n.p.m. Drogę pokonaliśmy niebieskim szlakiem w stronę schroniska Monte Rosa Hutte, gdzie rozbiliśmy namioty przed lodowcem. Wieczór był deszczowy, więc po wielu godzinach jazdy przyszedł czas na odpoczynek. Rano ujrzeliśmy piękne widoki masywu Monte Rosa oraz widok na Matterhorna- wizytówkę Szwajcarii. Po posiłku ok godz. 10 wyruszyliśmy w stronę schroniska Monte Rosa, przez lodowiec, który wymagał naszej czujności ponieważ ze względu na pogodę zmieniał swoje ukształtowanie- było wiele niebezpiecznych szczelin. Po zejściu z lodowca weszliśmy na ferratę, z której przeszliśmy do schroniska Monte Rosa Hutte. Czas z plecakiem zajął nam ok. 5 godz. Oczywiście po tym wysiłku nie mogliśmy sobie odmówić zimnego szwajcarskiego piwa:) Następnie podeszliśmy ok. 200m wyżej i tam rozbiliśmy nasz drugi namiot.
Ciekawostką jest, że w 2-osobowym namiocie zmieściły się 4 osoby:)))Noc przebiegła w ulewie co zniszczyło nasz plan wyjścia na szczyt o godz. 2:00. Dopiero ok. godz. 10 przestało padać, więc postanowiliśmy podjąć atak na szczyt. Podejście przebiegało dosyć sprawnie do momentu gdy napotkaliśmy kilka szczelin- do jednej z nich miałem okazję wpaść. Dzięki szybkiej reakcji udało się wyjść bez szwanku. Kontynuując dalsze podejście mijaliśmy duże nawisy śnieżne, co działało na naszą psychikę ponieważ śnieg był mokry i ciężki co mogło spowodować lawiny. Po dotarciu na 4000m.n.p.m była już godz. 15:00. Niestety pogoda się załamała, było mglisto i zaczął padać śnieg .Ze względu na godzinę i pogodę sytuacja zrobiła się niebezpieczna dlatego postanowiliśmy zejść. Po zejściu była gorąca herbata i coś na ząb:) Pogoda nie pozwoliła nam na podjęcie drugiej próby ataku na szczyt. Po nieprzespanej nocy wyruszyliśmy w stronę pierwszego campu. Lodowiec zmieniał się z minuty na minutę przez co robił się coraz bardziej niebezpieczny. Przy campie pierwszym spotkaliśmy ekipy ze Słowacji, z Krakowa, które również chciały zdobyć „nasz” szczyt. Mimo naszych cennych wskazówek wyruszyli w kolejny deszczowy dzień. Przy naszym campie rozbił się niemiecki 40-letni „ dziwak”, który przyjechał tu na stopa i żyje z socjalnego ( 600 euro). Taki ma właśnie sposób na życie:))))
O godz. 5:00 wyruszyliśmy do Zermatt, gdzie zakupiliśmy kilka ciekawych pamiątek i ok. godz. 11:30 wyjechaliśmy z miejscowości Tasch. Podróż powrotna trwała ok 14 godz.
Mimo nieudanego wejścia na szczyt nie tracimy chęci do podejmowania kolejnych wyzwań.
Serdeczne podziękowania dla całego Zespołu za trud i chęci podjęcia wspólnego celu.
Skład zespołu:
Dawid Kuboń ( kierownik wyprawy)
Robert Orłowski (z-ca kierownika )
Mariusz Jaśkowiak (uczestnik wyprawy)
Robert Grzegorzek (uczestnik wyprawy)
Z górskim pozdrowieniem
Kierownik wyprawy
Dawid Kuboń