Rafał: Marcowy Zimowy Kurs Turystyki Wysokogórskiej – 7-10 marca 2020 rok

Jak okazało się po kilku dniach, w pełni wykorzystaliśmy ostatni weekend „otwartych Tatr”.  Mianowicie odbyliśmy zaplanowany na 7-10 marca Zimowy Kurs Turystyki Wysokogórskiej z noclegiem w Betlejemce. Prognozy nastrajały pozytywnie, jednak pierwszego dnia Tatry przywitały nas mgłą i chmurami. Na szczęście sobota była czasem na zdobywanie wiedzy teoretycznej. O ile tematy sprzętowe i ubieranie mamy opanowane to rodzaje śniegu i lawin, rozpoznawanie warunków i poznanie zasad pokonywania niebezpiecznego terenu stanowiły bardzo ważny dodatek.

Kolejnego pochmurnego dnia przystąpiliśmy do zajęć praktycznych. Udaliśmy się na wycieczkę nad Czarny Staw Gąsienicowy. Po drodze omówiliśmy zasady poruszania się w terenie zagrożonym zejściem lawiny. Akurat Mały Kościelec, pod którym przechodziliśmy z tego zagrożenia słynie. Nasz wniosek z obserwacji mijanych turystów jest taki, że nikt żadnych zasad nie stosuje. Na miejscu doszła obsługa detektora, lokalizacja i wykopywanie poszkodowanego. Przyswoiliśmy też kilka technik chodzenia w rakach. Atrakcją dnia okazało się jednak hamowanie czekanem podczas upadku na stoku

Najlepsza opcja? Głowa w dół i na plecach. Było szybko, nie zawsze się udało, zdobyte doświadczenie natomiast pokazało, że składowe tej czynności to 10 sekund strachu oraz 5 minut usuwania śniegu z większości zakamarków ciała poniżej pasa. Wieczór poza odpoczynkiem poświeciliśmy na kolejną porcję teorii na temat węzłów, asekuracji lotnej i poruszana się w zespole.

Poniedziałek przyniósł słońce. Śniadanie, szybkie pakowanie sprzętu i zbiórka 9:00 przed Betlejemką. Instruktor zarządził codzienny test detektorów i ruszyliśmy. Wyczekiwana wyprawa na Kościelec stała się faktem. Dobre tempo, kilka skrótów, kilka przystanków na „słit focię” i byliśmy na Karbie. Trener zostawił tam narty i zaczęliśmy podchodzić. Chyba dopiero teraz zaczęliśmy korzystać ze zdobytej wiedzy. Stok i zmiany kierunku wymuszały ciągle przekładanie czekana z ręki do ręki. Zbliżając się do szczytu, podczas przystanków wyjaśniliśmy kilka niedomówień. W końcowej części trasy pojawiły się trudniejsze elementy gdzie mogliśmy wykorzystać i utrwalić przejścia z zespołach trzyosobowych, związani liną. Instruktor nadzorował i pomagał znajdować i zakładać kolejne stanowiska asekuracyjne i przeloty. Kilka zmian na prowadzeniu i Kuba o 13:11 był szczycie. Kolejny element „asekuracja z ciała” przetestowany. Cała grupa na szczycie, zdjęcia, śniadanie, herbata, widoki… żal schodzić… Po 40 minutach ponownie przerabialiśmy techniki asekuracji lotnej w zespole, tym razem podczas schodzenia. Poszło szybko i bez komplikacji. Na Karbie ściągnęliśmy szpej i udaliśmy się z zapasem wrażeń na obiad do Murowańca. Na koniec dnia przed herbacie zakrapianej rumem poznaliśmy świetną ekipę żołnierzy odbywających szkolenie wspinaczkowe. Nowe natchnienie, sporo ciekawych informacji, zarysy planów na kolejne lata… Nie wiem jak tu wracać do domu.

Ostatni dzień to nauka zjazdów oraz ponadprogramowo, dzięki uprzejmości instruktora Rafała Flaszencug. Było sporo zabawy i śmiechu. Udało nam się nauczyć kilka technik z wykorzystaniem samej liny i karabinków. Wejścia i zejścia pod stromą ścianę, zjazdy na półwyblince. Na deser wyciąganie ze szczeliny jednego z partnerów zespołu. Proces dość długi, w zasadzie wszyscy załapali sporą porcję opalenizny. Zrobiliśmy dość dokładną dokumentację zdjęciową. Wybiła godzina 13.00, odhaczyliśmy wszystkie punkty programu szkolenia naszą kilkudniową przygoda dobiega końca. Był jeszcze plan pozostania dzień dłużej, wejścia na Granaty lub Świnicę, jednak pogoda go zweryfikowała. Pozostało tylko pakowanie, obiad, później zejście do Kuźnic i 500km jazdy do domu. Był to bardzo owocny czas spędzony świetnym towarzystwie. Jeśli ktoś będzie chciał iść naszą ścieżką, to polecamy instruktora Rafała Pietrasiaka z www.freeclimbing.pl

Zdjęcia: https://www.kwzg.pl/marcowy-zimowy-kurs-turystyki-wysokogorskiej-rafal-i-kuba-7-10-marca-2020-r/

 Rafał, 23/03/2020